Pomimo, że dzień zaczął się bardzo męcząco, później już było tylko przyjemnie. Po podjechaniu pod miejscowość Erice, musieliśmy przejść się na kolejkę, która zabrała nas na miejsce. Widoki zapierały dech w piersi, gdy spojrzało się z góry na okolicę. A na miejscu już było nieco chłodniej, co sprawiało, że spacer po mieście nie był uciążliwy.
Co mnie najbardziej denerwuje w zorganizowanych grupowych wycieczkach, to... grupa ludzi. Chodzi się wszędzie za przewodnikiem i przeważnie nie zdąży wszystkiego zobaczyć, bo już trzeba biec, aby autobus nie "odjechał bez nas". Ale też fakt, że póki nie mamy czasu wolnego, musimy zwiedzać kolejne wyznaczone miejsca. A że na małej Sycylii jest niezliczona liczba kościołów, katedr itd...
Większość jest oczywiście przepiękna, robią ogromne wrażenie, zwłaszcza te najbogatsze. Jednak ile można opowiadać/słuchać o kościołach? Tym bardziej, że przy dziesięciu, cztery są bardzo do siebie podobne.
Za to punkt widokowy, gdzie można było podziwiać panoramę okolicy zrekompensowała nam całe wszystkie "trudy".