I wreszcie wróciliśmy do punktu wyjściowego. Tym razem można było dokładnie zapoznać się z tym miastem. Oczywiście początkowo była to niestrudzona "bieganina" za grupą, podczas które zobaczyliśmy fragment miasta. W tym akurat przypadku nie sposób nie wspominać o przepięknej Katedrze, urok tego miejsca zamazały tylko wspomnienia o dużej ilości kościółów, które jednak były zaledwie przystawką. Wnętrze, jak wnętrze. Jednak sam widok na te przeogromne dzieło zapierał dech.
Szybki "spacer" zakończył się zbyt prędko. Już we wczesnych godzinach popołudniowych część grupy musiała wyjechać z miasta. Miała bardzo długą drogę przed sobą - musieli przeprawić się na kontynent, gdzie mieli samolot powrotny (nie będę po raz kolejny w rozwodzić się nad organizacją wycieczki).