Już po śniadaniu a przed zwiedzaniem trzeba było się wykwaterować (!) "Na szczęście" dostaliśmy na całą grupę jeden pokój, gdzie było miejsce na przechowanie bagaży i ewentualne odświeżenie się.
Okazana łaska... Wylot mielismy dopiero około 3 w nocy. Przewodniczka zostawiła nas samych sobie na cały dzień i wieczór bez miejsca dla siebie w hotelu.
Za to mieliśmy czas, aby posmakować do reszty miasto. Co prawda jeszcze przed "zmyciem się" pani przewodnik opowiedziała nam o tym, gdzie możemy iść, aby zobaczyć pozostałą (wg mnie tą lepszą) część miasta wraz z jego zabytkami. Ale po całym tygodniu "latania" zapragnął nam się odpoczynek. Dlateg odwiedziliśmy miejscowy targ, gdzie zaopatrzyliśmy się w pożywienie i picie i ruszyliśmy na spacer po mieście.
Najgorsze jednak było dopiero przed nami. Oczywiście na lotnisko koniecznie jest przybycie na dwie godziny przed czasem. Dla mnie niewyobrażalne było to, że absolutnie wszystko na miejscu było pozamykane. Ani nic zjeść, ani zorganizować sobie czas przed odlotem. Nic tylko drzemać, albo... czuwać.
Jednak jednego jestem pewna - kiedyś tu wrócę.
Ale to już na własną rękę...