Nareszcie udało nam się być w tym samym hotelu, co znajome, więc zapowiadało się pięknie.
Kłopoty się zaczęły, gdy grupa, która miała tutaj noclegi, dostała klucze do pokoju.
Krótko mówiąc bardzo nieprzyjemny hotel. Nikomu nie radzę tam nocować. Niby ma trzy gwiazki. Niby pilotka twierdzi, że na Wybrzeżu Adriatyckim takie łazienki to standard.
Najlepsze było stwierdzenie: "Gdzie jest Pesaro, a gdzie my jesteśmy?!" jak powiedziałyśmy jej, że byliśmy tam i było zupełnie przyzwoicie (dla sprostowania jest to ok. 30km)
A o co konkretnie chodzi?
Nieposprzątane niektóre pokoje.
Niezmieniona pościel.
Walające się puszki po piwie na balkonie.
Karaluchy w pokoju.
Śmierdzące pokoje.
Łazienki takie male, że prysznic znajdował się nad sedesem i nie było żadnej zasłony.
Niemiła obsługa (choć po awanturach i skargach, pracująca w tym hotelu kobieta ze Słowacji zrobiła się uprzejma i pomocna jak nikt - zwłaszcza, że to znajome zrobiły największą awanturę).
"Najlepsze" jest to, że mieliśmy spędzić tutaj 3 noce, a nie tylko jedną, jak przeważnie jest na objazdach.
Przy posiłkach - standard: najpierw obsłużyć wszystkich innych, potem dopiero Polaków. Czekamy na ciepły posiłek, wygłodniali. Po 15 minutach wchodzą obywatele Rosji - dostają natychmiast. A my czekamy kolejne 15 minut.
Nie pamiętam nazwy hotelu, ale z pewnością napiszę, jak się dowiem.