Wypływamy z portu mogąc bezkarnie podziwiać piękne widoki na Cieśninę Messyńską. Nie płynęliśmy zbyt wolno, ale krajobrazy były widoczne dość długo, zanim pojawiły się pierwsze zarysy wysp po drugiej strony.
Zanim dopłynęliśmy do pierwszego celu naszej podróży, przewodnicy na zmianę w pięciu czy sześciu różnych językach raczyli nas informacjami na temat wysp siedmiu wysp archipelagu wysp eolskich: Salina, Volcano, Stromboli, Salina, Filicudi, Alicudi oraz Panarea, które po kolei wyłaniały się zza wielkiej wody.
Już na samej wyspie Lipari mogliśmy podziwiać kolejne piękne widoki oraz balkony (których tak na prawdę nie było, bo były namalowane) i zobaczyć jak to się dzieje, że kapary rosną na murach, na dużych wysokościach. Byliśmy także w kościele, gdzie przy wejściu do niego należało pogłaskać św. Bartłomieja, aby się szczęściło.
Ponadto zawędrowaliśmy do pewnego sklepiku, gdzie była drobna degustacja trunków i cucunchio(?)