I znowu naszej przewodniczce udaje sie coś załatwić z kolejnym "amore" - tym razem jest to wejście do Villi godzinę przed otwarciem, aby uniknąć ugotowania się pod plastikiem.
Obchodząc po kolei wszystkie pomieszczenia z mozaikami (niektóre wyczyszczone, niektóre nie, inne znowu częściowo - cały czas pracuje tam grupa archeologów-studentów) nie można nie być pod coraz większym wrażeniem. W końcu jakim dokładnym trzeba być i ile pracy włożyć w ułożenie 1 m2 mozaiki a co dopiero w całej willi.
Gdzieniegdzie unosił się zapach amoniaku - to właśnie wynik pracy studentów. Ale to wcale nie psuło wrażenia.