W tym miejscu nadmienię, że nie mam pojęcia, czy to było w programie. Jednak pilotka zabrała nas do kolejnego znajomego (oczywiście amore), który tym razem uraczył nas włoską pizzą, prosto z prawdziwego pieca (czyli tak jak powinno być) i co więcej, można było zobaczyć jak ją przygotowuje. Ponadto można było skosztować prawdziwą sycylijską caponatę oraz dodatkowo oczywiście wino, bo jakże by w tym kraju do obiadu nie mogło tego być.
Caponata "u Sergia" powiem średnia. Jak dla mnie to potrawa zbytnio pływająca w oliwie. Typowe dla Sycylii oliwki, które tam są ogromne w porównaniu do tych "naszych" - kupionych w polskich sklepach, zbytnio mi do gustu nie przypadły.